Po nitce do kłębka – tak określiłabym każdy rok po 2010 r. Wtedy właśnie odkryłam siłę internetu pracując dla międzynarodowej platformy z małymi firmami. Wiedziałam, że to jest przyszłość. Wyniki sprzedaży za każdym razem powodowały, że musiałam zbierać szczękę z podłogi.
Na początku powierzano mi małe budżety i współpracowałam z lokalnymi firmami. Z czasem pojawiły się coraz większe. Wiele godzin spędzałam na spotkaniach, rozmowach i analizach, jeszcze więcej nad komputerem wdrażając w życie te wszystkie ustalenia. Jeśli jednak robisz to co lubisz, nie czujesz upływu czasu. W tym czasie wypromowałam setki produktów online.
W ósmym miesiącu ciąży mąż zrobił mi zdjęcie, kiedy siedziałam w nocy przy trzech monitorach nad kampanią dla jednej z lini lotniczych. Śmiał, że w domu ma prywatne centrum dowodzenia.